19 lutego 2012

Sztywniaro-teka

Ostatni miesiąc spędziłam w emu na nogach, kożuchu na grzbiecie i z termosem gorącej herbaty w rękach. Chociaż z takim arsenałem mrozy nie były aż takie straszne, to cieszę się, że temperatura powróciła na dobrą stronę mocy/zera, bo miałam już serdecznie dość tej stylówki na Eskimosa.

Teraz emu zamieniłam na kalosze, a kożuch na lżejszy płaszcz, który kupiłam tuż przed tym, jak Polska została Syberią. Od dawna takiego szukałam. Jak to ja, miałam oczywiście szczegółowo sprecyzowane wymagania: miał być ciepły, luźny, z szerokimi, nisko podkrojonymi rękawami (żebym mogła pod nim nosić wszystkie moje wielkie swetrzyska), no i mieć lekko bombkowaty kształt. I w końcu znalazłam. W dodatku za 35 zł! Płaszcz uszyty jest z mieszanki 70% wełny, 20% nylonu i 10% kaszmiru - obecnie raczej rzadko spotykanej w sieciówkach. Z ciekawości zajrzałam do sklepu Wallis, żeby sprawdzić, co można u nich teraz znaleźć (i upewnić się, jaki świetny interes zrobiłam), i kiedy na metce jednego z płaszczy zobaczyłam napis "70% poliester", a zaraz obok cenę: 469 zł, sama sobie przyznałam tytuł Cwaniaka Roku.

Kolejny mój zakup i jednocześnie Wielka Nieskończona Miłość to ta cudowna karmelowa teczka. Mówiłam, że mam dużo toreb i już żadnej nie kupię? Mówiłam. No, a ostatnio kupiłam dwie. Jak pisał poeta: "Nie wierz nigdy kobiecie". A zwłaszcza szafiarce. Teczka jest przefantastyczna i zdeklasowała wszystkie moje pozostałe torby. Piękna, wygodna w noszeniu (oprócz uchwytu ma też długi pasek) i co najważniejsze, szeroko się otwiera, ma sztywne przegródki i łatwo można w niej wszystko znaleźć. No i idealnie pasuje do mojej nowej stylówki na biznesłumen ;)

czapka - Cubus
płaszcz - Wallis (Decobazaar.com)
 
futrzany (spokojnie, sztuczny) kołnierz - ciucholand
rękawiczki - ciucholand
spodnie - Wrangler
kalosze - Hunter
teczka -
SklepVintage.pl